ENERGIA
Dzieci ładują moje baterie.
Lubię dziecięcą energię.
Czasem wydaje mi się, że ona się nigdy nie kończy. Im jestem starsza tym większy wywołuje we mnie podziw.
Myślę, że jestem szczęściarą.
Mam możliwość regularnie ładować baterie w towarzystwie dzieci. Przy nich nie
ma szans na przesadne siedzenie i użalanie się nad tym jak to nie mam siły. Coś
takiego mają w sobie, że nagle jakbym była młodsza. Nie ma czasu na zbyt długie
zatrzymanie. Trzeba wstać i chociaż stwarzać pozory, że „mogę”. A co ciekawe
już samo to powoduje, że energia podnosi się niespodziewanie. Nawet nie wiesz
kiedy, a już z nimi skaczesz, biegniesz, wygłupiasz się. Doskonały sposób na
odbudowę!
Zachwyca mnie też reakcja na zmęczenie. Dziecko potrzebuje chwili odpoczynku i znowu jest „ jak nowe”. Wiem, że to biologiczna przypadłość, ale jakoś tak niechcący przyczynia się do większych możliwości moich, jako osoby trochę już lat mającej za sobą. To jest fantastyczne! Idę na zajęcia myśląc, że dzisiaj to będzie bardziej statycznie, a nagle przyłapuję się na tym, że biegam z nimi po sali dając się wciągnąć w tą energetyczną radość życia.
Wspaniałe!
Posłuchaj:)