RADOŚĆ
RADOŚĆ. Naturalne dla mnie środowisko. Coś, co jest jak tlen, organiczne.
Nawet jak rzeczywistość nie należy do najszczęśliwszych, to ja zawsze znajdę plusy sytuacji i coś dobrego, pozytywnego, czego można się uchwycić w czasie burz.
Może dlatego praca z dziećmi jest dla mnie tak oczywista, naturalna, „moja”.
Dzieci mają w sobie prawdziwą, niczym nie ukształtowaną, niezmąconą jeszcze pełną wyzwań rzeczywistością, radość. To mnie kusi:)
Pracowałam i pracuję z ludźmi w różnym wieku. Lubię to. Tą różnorodność, różne spojrzenia, doświadczenia, język, sposób komunikacji. Ale tylko dzieci mają w sobie tą energetyczną radość, która jest wręcz terapeutyczna.
Często śmieję się, że jak masz zły dzień to idź gdzieś, gdzie są dzieci, popatrz na nie, porozmawiaj, posłuchaj. Twoje poważne problemy nagle jakby zmaleją.
Sama regularnie stosuję tę terapię;) Chociaż nie wiem jak trudny miałabym dzień, jakie kłopoty, smutne myśli, kiedy staję przed grupą dzieci, nie ma szans, żeby świat nie wydał się piękny.
Kiedy dziecko puszcza się pędem przez cały korytarz kiedy mnie zauważy, z okrzykiem „Pani Kamila!” , to cały ciężar, z którym przyszłam, ustępuje. Uśmiech pojawia się sam. Prawdziwy. Z serca.
Dzieci zarażają radością. Wyzwalają ją. Uczą jak mieć dystans i nie przejmować się bardziej niż potrzeba. Jak szybko wychodzić z trudniejszych momentów. To najcudowniejsi nauczyciele uśmiechu i szczęścia.
To w nich kocham. I dlatego praca z nimi, od ponad 18 lat jest dla mnie nieustannym radosnym świętem. A one to czują. Dlatego dobrze nam razem. Korzystają one i korzystam ja. Dobrze nam ze sobą.
Na zakończenie obrazek z moich zajęć.
Zajęcia muzyczne, grupa 3-4 latków. Kończymy rysowanie i dzieci zbierają kredki, robią porządek. Wszystkie oprócz Heli. Wyraźnie nie jest tym zainteresowana, siedzi sobie, zachwyca się swoimi butami w ptaszki, cała rozanielona. Nic sobie nie robi z sytuacji. Szczęśliwa w swoim świecie. Przyglądam się jej i pytam:
– Hela, pomożesz kolegom sprzątać kredki?
Hela z poważną miną, z lekką nonszalancją odpowiada:
– yyy..raczej nie. Ja nie za bardzo umiem współpracować…
🙂
I jak nie lubić tej pracy? 🙂
A dodatkowo pomyślałam sobie, że mogłabym się od niej uczyć zdrowej asertywności:)
Posłuchaj:)